Wzdycham tak sobie bo połowa wakacji już uciekła.....niby trochę pojeździłam ale odpoczynku mi brak....od ostatniego posta zaliczyłam kilka jarmarków- ostatnim był Rzeszów..festiwal polonijnych zespołów folklorystycznych- impreza organizowana raz na 4 lata..bardzo udana...no nie tylko finansowo ale i organizacyjnie i artystycznie- było na co popatrzeć i posłuchać....Cieszy mnie fakt że wyroby moje rozjechały się w różnych kierunkach świata..i Kazachstan..i Ukraina..i Kanada..i USA..Niemny..Szwajcaria....znaczy to dla mnie wiele- warto się produkować by innym sprawiać radość...
kilka fotek....
i nasze stoisko...
a tu najstarsza zabawka świata..fajnie było popatrzeć....
tydzień wcześniej byłam w Cisnej i Lutowiskach..piękne widoczki..górki..i koniki...
czas ucieka..dziś nie pracuje..znaczy w sensie filcuję bo pracować pracuję..brzoskwinie smażę i w słoje upycham..jutro pewnie śliwy bo w tym roku obrodziło...a od poniedziałku do pracy...
pokażę Wam jeszcze kilka swoich prac...część z nich ma juz swoich właścicieli....
wracam do brzoskwiń..zaczynają przywierać :)) pozdrawiam Was wszystkie gorąco i dziękuję jeśli jeszcze do mnie zaglądacie!